poniedziałek, 27 lutego 2017

Pytania do eksperta: czy składniki kosmetyków mogą być szkodliwe dla zdrowia? Sprawdzamy te najbardziej niepewne pod kątem bezpieczeństwa!


Na wielu stronach internetowych i blogach często czytamy, że ten czy inny składnik jest niebezpieczny lub wręcz szkodliwy dla zdrowia, a na pewne kosmetyki powinniśmy szczególnie uważać. Ktoś przecież jednak dopuszcza je do użytku, a prawo zezwala na ich produkowanie. Jak to więc możliwe i czy faktycznie powinniśmy się bać niektórych składników kosmetycznych? Czy parafina, lanolina, oleje mineralne, oleje silikonowe, SLS i SLES, PEG-i, chemiczne filtry UV, syntetyczne barwniki i dodawane do wielu produktów zapachy mogą nam zaszkodzić? Czy używanie kilku kosmetyków na raz może być szkodliwe dla zdrowia? I wreszcie: gdzie konsument, zaniepokojony bezpieczeństwem jakiegoś składnika kosmetycznego, może się zgłosić po poradę?

Na moje pytania odpowiedziała chyba najbardziej kompetentna ku temu osoba: mgr Kamila Pawłowska – absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego, wieloletni pracownik Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, która od 20 lat związana z branżą kosmetyczną, a obecnie swoje doświadczenia w tej dziedzinie wykorzystuje w TÜV Rheinland Polska – czołowej jednostce certyfikującej, gdzie zajmuje się oceną bezpieczeństwa kosmetyków. Jako Safety Assessor, reprezentujący TÜV Rheinland, współpracuje z firmami kosmetycznymi, przygotowując raporty bezpieczeństwa produktów kosmetycznych. 

Często słyszymy, że w kosmetykach pełno jest składników groźnych dla zdrowia. Jednocześnie wiemy też, że każdy produkt, zanim pojawi się na rynku, musi być dopuszczony do sprzedaży. Kto o tym decyduje i dlaczego zatem jesteśmy narażani na niebezpieczeństwo?

Mgr Kamila Pawłowska: Kwestia jakości i bezpieczeństwa produktów kosmetycznych jest uregulowana rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) Nr 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczącego produktów kosmetycznych. Zgodnie z art. 3 niniejszego rozporządzenia każdy udostępniany na rynku kosmetyk powinien być bezpieczny dla zdrowia ludzi w normalnych lub dających się przewidzieć warunkach stosowania, zaś do obrotu wprowadzane są tylko produkty kosmetyczne, dla których jest wyznaczona „osoba odpowiedzialna”, będąca osobą prawną lub fizyczną (na terenie Wspólnoty jest to producent kosmetyku). Osoba ta zapewnia przestrzeganie postanowień przepisów prawnych, a zatem spełnienie odpowiednich obowiązków określonych w rozporządzeniu przez każdy wprowadzany do obrotu handlowego produkt kosmetyczny. Dotyczy to m.in. składu chemicznego, dokumentacji kosmetyku, oznakowania. Biorąc pod uwagę powyższe, kosmetyk spełniający wymagania rozporządzenia kosmetycznego nie powinien narazić konsumenta na niebezpieczeństwo.

W wyjątkowych natomiast przypadkach produkty kosmetyczne mogą powodować działania niepożądane. Większość z nich stanowią podrażnienia; reakcje alergiczne występują niezwykle rzadko. Niestety, nie da się ich całkowicie wyeliminować – są to reakcje osobnicze, związane z nadwrażliwością (powtarzalną nieprawidłową reakcją ustroju na określony bodziec obecny w dawkach dobrze tolerowanych przez osoby zdrowe) i zależą m.in. od stanu naszej skóry, trybu życia (stres, dieta) czy stanu zdrowia (często dotyczą osób z obniżoną odpornością).

Jakie testy muszą przejść kosmetyki sprzedawane na Polskim rynku? Czy może Pani opisać te procedury krok po kroku?

Zgodnie z art. 11 rozporządzenia (WE) nr 1223/2009 dokumentacja dla każdego produktu kosmetycznego musi zawierać następujące elementy: klarowny opis produktu kosmetycznego, opis metody produkcji i oświadczenie o zgodności z dobrą praktyką produkcji, ocenę bezpieczeństwa, dowód deklarowanego działania produktu oraz dane dotyczące badań na zwierzętach.

Najważniejszym dokumentem, z punktu widzenia bezpieczeństwa dla konsumenta, jest raport bezpieczeństwa produktu kosmetycznego, o którym mowa w art. 10 ww. rozporządzenia. Szczegółowe wymagania dotyczące procedury oceny bezpieczeństwa kosmetyku i informacji niezbędnych do jej wykonania zawarte są w załączniku I do rozporządzenia kosmetycznego oraz w decyzji Komisji 2013/674/UE.  Raport obejmuje m.in.: sprawdzenie składników receptury w kontekście zgodności z rozporządzeniem kosmetycznym, szczegółową analizę danych toksykologicznych dla poszczególnych surowców, potencjalnych zanieczyszczeń, materiałów opakowaniowych, ocenę narażenia na produkt kosmetyczny, ocenę wyników badań gotowego produktu (mikrobiologicznych, obciążeniowych, stabilności/kompatybilności z opakowaniem, fizyko-chemicznych, dermatologicznych, aplikacyjnych), analizę przypadków działań niepożądanych. Ostatni etap oceny bezpieczeństwa kosmetyku to przygotowanie raportu z oceny, czyli rozumowania naukowego, prowadzącego do oświadczenia, że kosmetyk jest bezpieczny w myśl art. 3 rozporządzenia 1223/2009.

Oceny bezpieczeństwa produktu kosmetycznego dokonuje wykwalifikowana osoba (tzw. safety assessor), posiadająca dyplom lub inny dowód formalnych kwalifikacji, przyznany w wyniku ukończenia teoretycznych i praktycznych studiów uniwersyteckich w dziedzinie farmacji, toksykologii, medycyny lub innej zbliżonej dyscypliny. Ponieważ raport jest dokumentem eksperckim, złożonym z kilku modułów, safety assessor powinien posiadać obszerną wiedzę z różnych dziedzin, na bieżąco śledzić ustawodawstwo, dotyczące nie tylko kosmetyków, ale i substancji chemicznych i ich mieszanin, prawa dotyczącego bezpieczeństwa żywności itp. oraz posiadać doświadczenie w tej niezmiernie trudnej dziedzinie, aby wszystkie kosmetyki, które trafiają na rynek, były bezpieczne.


Które składniki kosmetyków – według Pani – są najgroźniejsze i dlaczego? Czy często możemy je znaleźć w produktach do włosów? Jakie są ich nazwy INCI?

Kosmetyki wprowadzane do obrotu zgodnie z literą prawa nie zawierają „groźnych” dla konsumenta składników. Substancje, których bezpieczeństwo budzi wątpliwości, poddawane są przeglądowi i ocenie toksykologicznej przez Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS), który jest organem doradczym Komisji Europejskiej i składa się z niezależnych ekspertów, naukowców w dziedzinie oceny ryzyka. Wynikiem tych ocen może być zakaz lub ograniczenie stosowania danej substancji w kosmetykach.

Wiele osób boi się parabenów. Tymczasem moja wiedza jest taka, że są to najlepiej przebadane konserwanty spośród wszystkich, które możemy znaleźć w kosmetykach. Czy zatem powinniśmy się ich obawiać?

To prawda, że parabeny to jedne z najlepiej przebadanych konserwantów, o długoletniej historii stosowania w produktach kosmetycznych, bardzo skuteczne pod względem ochrony przeciwdrobnoustrojowej. SCCS wielokrotnie przeprowadzał wnikliwą analizę bezpieczeństwa parabenów, a wyniki tych badań opublikowane są na stronie internetowej Komitetu. Wątpliwości mediów w zakresie bezpieczeństwa parabenów budziło ich działanie proestrogenne – „zaburzające gospodarkę hormonalną”. Jakie są fakty? Działanie proestrogenne parabenów jest do 1,000,000 razy słabsze niż działanie 17β-estradiolu – estrogenu obecnego w organizmie człowieka (opinia SCCS/1348/10). Uwzględniając niską absorpcję przeznaskórkową i szybki metabolizm po przeniknięciu do krwioobiegu nie jest możliwy wpływ tych związków na gospodarkę hormonalną człowieka. Związki te są dozwolone do stosowania w produktach kosmetycznych jako konserwanty – uregulowane ostatecznie rozporządzeniem Komisji (UE) nr 1004/2014 z dnia 18 września 2014 r. Stosowanie w kosmetykach izopropyloparabenu, izobutyloparabenu, fenyloparabenu, benzyloparabenu i pentyloparabenu, dla których SCCS nie mógł dokonać oceny ryzyka dla zdrowia ludzkiego, zostało zabronione na podstawie rozporządzenia Komisji (UE) nr 358/2014.

Przeczytaj też mój wpis: Czy parabeny szkodzą? | Konserwanty w kosmetykach do włosów (i nie tylko)

Czy mogłaby nam Pani wyjaśnić, czy te składniki są szkodliwe dla zdrowia, jak je odszyfrować w składzie produktu i czy powinniśmy ich unikać: parafina, lanolina, oleje mineralne, oleje silikonowe, SLS i SLES, PEG-i, chemiczne filtry UV, syntetyczne barwniki i zapachy?

Jak wspominałam, w kosmetykach, które spełniają wymagania rozporządzenia kosmetycznego, nie może być składników szkodliwych dla zdrowia. Te, które wywierają niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka, są umieszczane w załączniku II do rozporządzenia 1223/2009, który stanowi wykaz substancji zakazanych w produktach kosmetycznych. W rozporządzeniach kosmetycznych znajdziemy również wykaz substancji dozwolonych do stosowania w kosmetykach z pewnymi ograniczeniami (m.in. jest określone maksymalne dozwolone stężenie danego związku, kategoria kosmetyku, w którym może być użyty), wykaz środków konserwujących, promieniochronnych i barwników, dozwolonych do stosowania w kosmetykach.

Jeśli chodzi o surowce, o które Pani pyta – narosło wokół nich wiele mitów. Należy tu poruszyć kilka ważnych kwestii.

Przede wszystkim – nie wszystkie substancje nadają się dla każdego typu skóry (np. dla osób ze skórą mieszaną czy tłustą). Parafiny, oleje mineralne (np. Paraffinum Liquidum, Paraffin, Petrolatum, Cera Microcristallina, Microcrystalline Wax) to pochodne określonej frakcji ropy naftowej, bardzo dokładnie oczyszczone. Działają wyłącznie powierzchniowo, nie wnikają do żywych warstw skóry, są wysoce stabilne, stąd nie wywołują niekorzystnych reakcji skórnych. Z uwagi na właściwości natłuszczające są  stosowane nie tylko w kosmetyce, ale również w farmacji (np. jako podłoża maści).

Lanolina (Lanolin, Lanolin Alcohol, Acetylated Lanolin, substancje z grupy PEGs Lanolin, Laneths) to wydzielina gruczołów łojowych owiec, substancja kondycjonująca, emolient. W przypadku surowców pochodzenia zwierzęcego amerykański Panel Ekspertów The Cosmetic Ingredient Review (CIR) zwraca uwagę na pozostałości zanieczyszczeń, obecnych w spożywanym przez zwierzęta pokarmie roślinnym (np. metale ciężkie, pestycydy), jak również możliwą obecność patogenów i czynników infekcyjnych. W testach klinicznych nie obserwowano działania drażniącego na skórę nierozcieńczonej lanoliny. Nie odnotowano również szkodliwych efektów na lanolinę i jej pochodne u osób narażonych zawodowo w ciągu ponad 50 lat obserwacji. Naukowcy sugerują, że przyczyną rzadkich przypadków uczuleń na Lanolin Alcohols (9,7 przypadków na milion osób) mogą być produkty autoutleniania Lanolin Alcohols.

Oleje silikonowe, silikony stanowią dużą grupę związków (w kosmetykach najczęściej występują: Cyclopentasiloxane, Dimethicone, substancje z grupy Alkyl Dimethicone). Jak większość polimerów są to substancje o wysokiej masie cząsteczkowej – nie przenikają więc przez skórę, zaś ich bezpieczeństwo po narażeniu przezskórnym zostało potwierdzone. SCCS zwrócił jedynie uwagę na możliwe narażenie inhalacyjne na Cyclopentasiloxane; w opinii SCCS/1549/15 podkreślił, że substancja jest bezpieczna w produktach kosmetycznych, z wyjątkiem aerozolowych produktów do stylizacji włosów i produktów do opalania w sprayu (skutek oszacowania przez Komitet skumulowanej ekspozycji). Substancja nie jest jednakże przedmiotem regulacji prawnych, natomiast możliwe zanieczyszczenie cyklotetrasiloksanem (klasyfikowanym jako CMR) musi być jak najniższe. Dimetylopolisiloksan jest ponadto substancją dodatkową w żywności (E 900).

SLS i SLES (Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Laureth Sulfate) to substancje myjące, które w stężeniach powszechnie stosowanych w produktach kosmetycznych i stosowane wraz z innymi składnikami w formulacjach nie wywołują działania drażniącego. Praktycznie są stosowane wyłącznie produktach spłukiwanych, które mają krótki kontakt ze skórą.

Obecność filtrów promieniochronnych jest uregulowana załącznikiem VI rozporządzenia kosmetycznego, natomiast sama nazwa „filtr chemiczny” wiąże się z mechanizmem działania substancji (pochłanianie promieniowania UV, w przeciwieństwie do filtrów fizycznych, które odbijają i rozpraszają promieniowanie), nie zaś z niebezpieczeństwem dla zdrowia. Rozporządzenie kosmetyczne obejmuje również wykaz barwników, dozwolonych do stosowania w kosmetykach, wyszczególnionych na etykiecie jako pięciocyfrowe numery wg Colour Index (np. CI 77007).

PEG to skrót od glikolu polietylenowego. PEGs stanowią grupę syntetycznych polimerów tlenku etylenu. Ich profil toksykologiczny jest dobrze poznany, a bezpieczeństwo dla konsumenta potwierdzone (np. przez Panel Ekspertów CIR). Nie wykazują działania genotoksycznego, rakotwórczego, szkodliwego na rozrodczość. W stężeniach stosowanych zwykle w kosmetykach nie wywołują działania drażniącego czy uczulającego na skórę, przy niewielkim potencjale drażniącym na oczy. Warto zwrócić uwagę, że substancje z grupy polietylenoglikoli są powszechnie stosowane w przemyśle farmaceutycznym jako podłoże maści i nośniki leków, zaś w sektorze spożywczym stanowią grupę dodatków do żywności (E 1521).

Kompozycje zapachowe lub aromatyczne, określane na etykiecie jako Parfum lub Aroma, to mieszanina kilkudziesięciu substancji pochodzenia naturalnego i/lub syntetycznego. Bezpieczeństwem stosowania kompozycji  zapachowych  zajmuje się  IFRA  (International  Fragrance  Association). Stowarzyszenie to  wydaje standardy, określające maksymalne, bezpieczne stężenie poszczególnych składników  w  różnych  rodzajach  produktów  kosmetycznych, na podstawie oceny bezpieczeństwa tych składników przez ekspertów Research Institute of Fragrance Materials (RIFM), jak również informacji pochodzących od dostawców i dostępnej literatury naukowej. Jednocześnie w załączniku III rozporządzenia kosmetycznego znajduje się wykaz potencjalnych 26 alergenów, które mogą być zawarte w kompozycjach i których obecność musi być wykazana w składzie kosmetyku, jeśli  stężenie takiej substancji przekracza 0,01% w produktach spłukiwanych i 0,001% w produktach pozostających na skórze. Generalnie wykaz składników na opakowaniu jest istotną informacją dla konsumenta, który powinien unikać pewnych substancji, z uwagi np. na alergie.

W kontekście wyżej omawianych surowców bardzo istotną kwestią jest ich czystość – bardzo często niekorzystne reakcje skórne wywołuje nie surowiec jako taki, ale jego zanieczyszczenia. Są to najczęściej substancje uwzględnione w zał. II do rozporządzenia 1223/2009 i/lub też klasyfikowane zgodnie z ustawodawstwem, dotyczącym substancji chemicznych i ich mieszanin jako CMR (czyli rakotwórcze, mutagenne, działające szkodliwie na rozrodczość). Obecność zanieczyszczeń może wiązać się z procesem produkcji, przechowywania, migracji z opakowania; zgodnie z art. 17 rozporządzenia 1223/2009 dopuszczalna jest niezamierzona obecność małej ilości substancji niedozwolonej, która przy zastosowaniu zasad dobrej praktyki produkcji jest ze względów technologicznych nie do uniknięcia, pod warunkiem, że obecność ta jest zgodna z art. 3 rozporządzenia kosmetycznego. I tu pojawia się znów ważne zadanie dla safety assessora, który w raporcie bezpieczeństwa analizuje, czy obecne w określonym stężeniu  zanieczyszczenia nie stanowią zagrożenia dla zdrowia. Dlatego też tak ważny jest dobór substancji o wysokiej czystości, aby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa konsumenta.

Więcej informacji na temat bezpieczeństwa składników kosmetyków znajdą Państwo m.in. w opiniach SCCS i raportach Panelu Ekspertów CIR.


Gdy piszę recenzje na blog, zawsze sprawdzam składy ocenianych przez siebie kosmetyków. Zdarza mi się, że napotykam składniki, których bezpieczeństwo jest dla mnie trudne do sprawdzenia, ponieważ znajduje na ich temat różne opinie. Są to na przykład: Disodium EDTA, Cocamidopropyl Betaine, Behentrimonium Chloride, Cocamide DEA, DMDM Hydantoin. Czy mogłaby nam Pani wyjaśnić, czy są one szkodliwe?

Jak już podkreślałam, żaden ze składników, dozwolonych do stosowania w kosmetykach, nie może być szkodliwy. Aby wypowiedzieć się na temat bezpieczeństwa danego składnika, należy przestudiować literaturę naukową, zwłaszcza dossier toksykologiczne, opinie komitetów naukowych, aby nie negować składników, których bezpieczeństwo nie budzi wątpliwości i nie wprowadzać w błąd konsumenta, strasząc „toksycznymi kosmetykami”. Nazwę chemiczną, funkcję, status prawny, istniejące opinie SCCS dla danego składnika możemy sprawdzić w bazie CosIng: http://ec.europa.eu/growth/tools-databases/cosing/

Część składników, o które Pani pyta, jest regulowanych rozporządzeniem kosmetycznym (Behentrimonium Chloride (zał. III i V), Cocamide DEA (zał. III), DMDM Hydantoin (zał. V), dla których podano maksymalne dozwolone stężenia i/lub określone warunki stosowania, kryteria czystości. Diwodoroetylenodiaminotetraoctan disodu (Disodium EDTA) jest substancją kompleksującą jony metali/regulującą lepkość; Cocamidopropyl Betaine to środek powierzchniowo czynny/substancja oczyszczająca/zwiększająca pienienie, stosowana głównie w kosmetykach myjących, spłukiwanych ze skóry.

Substancje dodawane do kosmetyków występują w określonych stężeniach. Czy to prawda, że jeśli używamy zbyt dużo produktów naraz – do mycia głowy, ciała, kosmetyków kolorowych czy higienicznych – ich ilość może się kumulować i zagrażać naszemu zdrowiu?

Rzeczywiście, w specyficznych przypadkach safety assessor może w ocenie bezpieczeństwa kosmetyku oszacować łączną ekspozycję na dany składnik, zakładając, że jest on być obecny we wszystkich produktach aplikowanych codziennie. Decyzję safety assessor podejmuje na zasadzie case-by-case, czyli analizie indywidualnego przypadku. Proszę zwrócić uwagę, że większość substancji dozwolonych w kosmetykach w ograniczonych stężeniach zostało właśnie w ten sposób ocenione przez Naukowy Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów.

Drugim aspektem zagadnienia jest to, że w różnych kategoriach produktów kosmetycznych zazwyczaj stosowana jest różna baza surowcowa, więc ryzyko kumulacji składników, np. z produktów do makijażu versus myjących, jest mało prawdopodobne. Poza tym, proszę pamiętać, że zdrowa, nieuszkodzona skóra jest narządem, który w większości przypadków dobrze chroni nas przed ksenobiotykami, zaś w ocenie bezpieczeństwa, w uzasadnionych sytuacjach, należy rozważyć również inne drogi narażenia: inhalacyjną (np. dla produktów aerozolowych), czy też pokarmową (np. produkty do warg). Zagadnienie skumulowanej ekspozycji na różnego rodzaju substancje jest dużo bardziej złożone niż mogłoby się wydawać, np. biorąc pod uwagę codzienne stosowanie innych, oprócz kosmetyków, produktów – chemii gospodarczej, leków, nie zapominając o środkach spożywczych.    

Czy jest jakaś instytucja, do której konsument, zaniepokojony bezpieczeństwem jakiegoś składnika kosmetycznego, może się zgłosić po poradę?

W zakresie produktów kosmetycznych nadzór rynku sprawują organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej (kontrola przestrzegania przepisów określających wymagania higieniczne i zdrowotne, w szczególności dotyczących warunków zdrowotnych produkcji i obrotu kosmetykami) oraz – w zakresie znakowania, zafałszowań i prawidłowości obrotu – organy Inspekcji Handlowej. Organy nadzoru przeprowadzają okresowe kontrole produktów kosmetycznych i podmiotów gospodarczych, sprawdzając m.in. dokumentację produktu i, w odpowiednich przypadkach, kontrole fizyczne i badania laboratoryjne reprezentatywnych próbek. Konsument może mieć wówczas pewność, że na rynku udostępniane są tylko produkty bezpieczne; jeśli na rynku znajdzie się kosmetyk, który nie spełnia wymagań prawnych, organy kontroli decydują, w jaki sposób nie dopuścić do dalszej dystrybucji takiego produktu (np. poprzez zakaz handlu/wycofanie niezgodnych z wymaganiami partii z rynku). Produkt jest również zgłaszany do wspólnotowego systemu, informującego o produktach niebezpiecznych – RAPEX (The Rapid Alert System for non-food dangerous products). Powtórzę, że niejednokrotnie nie da się uniknąć wystąpienia niepożądanych reakcji osobniczych na kosmetyk w przypadku osób predestynowanych, co wcale nie oznacza, że taki produkt jest niebezpieczny.

Osoby zainteresowane tematyką oceny bezpieczeństwa kosmetyków odsyłam do literatury fachowej.

Piśmiennictwo

  1. Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009  z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczące produktów kosmetycznych. Dziennik Urzędowy UE L 342/59, 22.12.2009
  2. Decyzja Wykonawcza Komisji z dnia 25 listopada 2013 r. w sprawie wytycznych dotyczących załącznika I do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 dotyczącego produktów kosmetycznych (2013/674/UE), Dziennik Urzędowy UE L 315/82, 26.11.2013
  3. The SCCS Notes of Guidance for the Testing of Cosmetic Ingredients and their Safety Evaluation, 9th Rev. (SCCS/1564/15), revised version of 25 April 2016
  4. SCCS – Opinions: http://ec.europa.eu/health/scientific_committees/consumer_safety/opinions_en
  5. Reports of the Cosmetic Ingredient Review Expert Panel  http://www.cir-safety.org/ingredients
  6. Kamila Pawłowska: Ocena bezpieczeństwa kosmetyków w świetle Decyzji Wykonawczej Komisji 2013/674/UE, Świat Przemysłu Kosmetycznego, nr 4/2015
  7. Przewodnik po terminologii. Toksykologia. Bezpieczeństwo żywności. Zdrowie publiczne. Ocena ryzyka. Redakcja: Jan K. Ludwicki. NIZP-PZH, Warszawa, 2013
  8. Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 26 sierpnia 2015 r. w sprawie ogłoszenia jednolitego tekstu ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Dz.U. 2015, poz. 1412
  9. Materiały szkoleniowe Polskiego Stowarzyszenia Przemysłu Kosmetycznego i Detergentowego, Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego z 2015-2016 roku.

Czy wywiad rozwiał Wasze wątpliwości w temacie bezpieczeństwa kosmetyków? Czy jakiś jego element szczególnie Was zainteresował? 

Polecam też inne wpisy z tej serii:

7 komentarzy :

  1. Niby te stężenia. Ale i tak np. DMD Hydantoin jest stabilne tylko w ph 3-8 i w temperaturze do 80 stopni. Jesli chodzi o temperature to raczej nikt taka temperatura ciala ani wlosow nie czestuje ale pH to juz latwo zmienic. Moim zdaniem odpowiedzi sa nad wyraz przekonujacr ze wszystko jest bezpieczne. Ale kazdy mysle ze moze sie domyslac ze jest calkiem inaczej i lubia nas faszerowac zlymi skladnikami..

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przekonuje mnie zwłaszcza kwestia stężeń, bo jeśli skumulujemy "złe" składniki w naszej pielęgnacji, to możemy przekroczyć normy. Wiele osób jest tego zupełnie nieświadomych :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny tekst - z zapartym tchem czytałam kolejne pytania i odpowiedzi!
    Sama wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi, dlatego stosuję w pielęgnacji przeróżne składniki. Fakt faktem - pielęgnacja jest przeze mnie przemyślana, dlatego raczej nie wchodzi w grę "przedobrzenie" czy nadmierne skumulowanie się "złych" składników ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest dla ludzi? Rak tez, no fakt.. nie chce nikogo obrażac, ale wierzenie w takie brednie to jest glupota. Te stezenia mimo wszystko kumuluja sie. Nie chodzi o stisiwanie dwoch produktow w jednym czasie tylko o kumulacje w organizmie, skad niektore skladniki ciezko usunac wiec sie zbieraja zbieraja a pozniej wyxhodzi nowotwor..

      Usuń
  4. Świetny wywiad! Dzięki!
    Rozwiał wiele moich wątpliwości i postanowiłam wyluzować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mądrych ludzi to i miło posłuchac :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam u trychologa, bo włosy mi wypadały garściami. Stosowałam szampon z "cudownie" bezpieczną cocamidopropyl betainą. Miesiąc po odstawieniu tej "łagodnej substancji pianotwórczej" skóra głowy wyglądała o wiele lepiej, włosy też. Dziwne... A tak serio, to kluczowe jest to, że tzw. wykładnię dla wszystkich urzędowych zatwierdzaczy produktów bezpiecznych (dotyczy to również żywności) - układają prawnicy. I to bardzo widać w wywiadzie. Bo np. co to znaczy "zdrowa skóra" i "niepożądane reakcje osobnicze"? Czy reagując osobniczo i w sposób niepożądany nadal mam zdrową skórę? No, chyba już nie... A skoro nie, to przecież nie producenta wina, że coś mnie uczuliło, skoro była mowa o nakładaniu na zdrową skórę, c'nie? Wychodzi na to, że pod definicją "zdrowia" mieszczą się tylko wyjątkowo odporni ludzie. Nie ma też mowy o wieku. A przecież starsza skóra ma dłuższą historię kontaktu z chemią. Tak rozumując, potencjalna pula osobników zdrowych się kurczy. Z drugiej strony kosmetyki dla maluchów - tu normy się zmieniają, to co kiedyś było OK, teraz jest już be. No to kto zatwierdził to, co teraz się wycofuje...? Stan wiedzy, ustalenia naukowe się zmieniają, więc nie można kategorycznie stwierdzić, że nic szkodliwego nie zostało dopuszczone. Ta pani się nad tym zagadnieniem prześlizguje z gracją węgorza. I jeszcze jedno mnie razi. Pani rozmówczyni ma uszy zamknięte na fakt, że skoro dla wszystkich składników kosmetycznych jest ta sama etykieta dopuszczalności, nieszkodliwości - to w rezultacie konsument nie wie, co konkretnie go "niepożądanie osobniczo" podrażniło. Moim zdaniem to nie jest uczciwe, bo po wystąpieniu "niepożądanej reakcji" powinnam kosmetyk wyrzucić. I kupić oczywiście następny, w ciemno. Ponosząc wszelkie koszty takiej polityki informacyjnej. Przecież o to chodzi, żeby biznes się kręcił, a nie o to, żebym ja była piękna i zdrowa (no, może dobrze, żebym przeżyła i zarobiła na kolejne zakupy) ��

    OdpowiedzUsuń

Popularne w tym miesiącu: